Dokładnie 133 lata temu, 1 grudnia 1876 roku oddano do użytku ostatni, wcześniej nieplanowany odcinek Magistrali Podsudeckiej łączący Racławice Śląskie i Kędzierzyn.
Czytelnicy naszego portalu doskonale wiedzą o tym, iż za datę ostatecznego oddania do użytku Magistrali Podsudeckiej przyjmuje się dzień 15 sierpnia 1876 roku. Wtedy uroczyście uruchomiono przewozy na ostatnim wybudowanym właśnie odcinku z Prudnika do Głubczyc przez Racławice Śląskie. Pierwotnie Magistrala miała połączą Legnicę z Raciborzem. Idąc wzdłuż linii kolejowej z Racławic do Raciborza napotkamy na niezliczoną ilość nasypów przygotowanych pod budowę drugiego toru, trafimy do szerokich wąwozów i zobaczymy wiadukty gotowe na ułożenie drugiego przęsła.
Kiedy kończyła się budowa Magistrali pojawiła się słuszna koncepcja, by od jednej ze stacji przechodzących możliwie blisko granicy z Austrio-Węgrami wyprowadzić szyny w kierunku Koźla, które jako potężne miasto było pozbawione dostępu do kolei, a węzeł kolejowy na trasie Wrocław-Mysłowice ulokowano w pobliskiej wiosce Kędzierzyn.
Zdecydowano, że stacją węzłową, z której tory zostaną wyprowadzone do Kędzierzyna będą Racławice Śląskie. Gwarantowało to włączenie do sieci kolejowej Głogówka, kilkutysięcznego, przygranicznego miasteczka.
Budowa ostatniego odcinka trwała równolegle z pracami na torowisku do Głubczyc, ale prace ukończono kilka miesięcy później. Pierwszy bezpośredni pociąg z Nysy do Kędzierzyna odjechał w dniu 1 grudnia 1876 roku.
Kiedy w 1903 roku teren powiatu prudnickiego nawiedziła potężna powódź i pod naporem wody w rzece Osobłodze zawalił się kamienny most kolejowy w Racławicach Śląskich ruch pociągów do Głubczyc wstrzymano na dwa lata. Od tego momentu wzrosło znaczenie odcinka Racławice-Kędzierzyn i za Magistralę przyjęło nazywać się linię kolejową od Legnicy po Kędzierzyn.
Masz swoje zdanie? Chcesz podzielić się spostrzeżeniem, dodać ciekawostkę lub dorzucić cegiełkę do wspólnej historii podsudeckich szlaków? Zapraszamy do dyskusji – merytorycznej, kulturalnej i z szacunkiem wobec innych podróżnych tej kolejowej trasy. Aby zabrać głos i zostawić swój komentarz, musisz posiadać konto w naszym serwisie. Dzięki temu utrzymujemy porządek na peronie dyskusji i unikamy wykolejeń rozmowy.
Analiza, która wielu się nie spodoba - ale warto ją przeczytać do końca. Przeczytajcie spokojnie ten tekst. Dla jednych będzie to "teoria spiskowa", ale dla innych - smutna diagnoza.
Ten tekst nie był planowany. Miał poczekać. Ale po sobotniej publikacji w NTO z 22 listopada pt. "Podsudecka Magistrala Kolejowa nie jest priorytetem. Elektryfikacja linii ma kosztować pół miliarda" – trudno siedzieć cicho.
Jeśli interesujesz się historią kolei, historią południowej Opolszczyzny lub po prostu chcesz zobaczyć, jakim językiem napisana jest moja nowa książka, mam dla Ciebie dobrą wiadomość.
To nie jest zwykła publikacja. To efekt prawie 25 lat pasji, poszukiwań i setek rozmów – książka, która powstała z serca, z szacunku do ludzi kolei i z miłości do linii, które kiedyś tętniły życiem, a dziś często pozostały już tylko na starych mapach.
Gdyby dziś Głogówek i okolice odwiedziła znana osobistość, i przyjechała tutaj pociągiem, pewnie nie zrobiłoby to większego wrażenia ani na mediach, ani na ludności. W dawnych czasach było jednak inaczej i ... ciekawiej.
Linia kolejowa uchroniła się całkowicie od zniszczeń wojennych w przeciwieństwie między innym do linii Kędzierzyn-Racławice-Prudnik-Nysa, gdzie wysadzone były w niektórych miejscach tory. Wspomniane są tylko amerykańskie bombowce, które w marcu 1945 roku ostrzelały jeden z ostatnich pociągów relacji Racibórz-Racławice.