Dodano: Środa, 16 września 2009r. godz.: 15:50. Nr wydania: 101/2009

Wywiad prezentujący wszystkie najważniejsze informacje dotyczące budowy kolejki wąskotorowej z Osoblahy do Racławic Śląskich.

Mam zaszczyt zaprezentować Państwu wywiad jaki mogłem udzielić Tygodnikowi Prudnickiemu w sierpniu tego roku dotyczący projektu przedłużenia czeskiej wąskotorówki do Racławic Śląskich. Mam nadzieję, że będzie on dobrym uzupełnieniem dotychczas prezentowanych informacji. Wywiad opowiada przede wszystkim o tym kim jest Jaromir Foltyn, pomysłodawca projektu.

Pomysł przedłużenia linii kolejowej z Třemešnej do Osobłogi nie jest chyba nową inicjatywą?

- Pomysł narodził się już 130 lat temu kiedy do okolicznych miejscowości (Prudnika, Głubczyc, Karniowa, Głuchołaz) doprowadzano kolej. Wtedy na przeszkodzie stały kwestie finansowe i problemy urzędowe. Ówczesnym mieszkańcom Osobłogi (dawniej Hotzenplotz, obecnie Osoblaha) bardziej zależało by ich miejscowość połączyć z potężnym pruskim węzłem kolejowym w Racławicach skąd można było bezpośrednio dojechać do Gliwic, Legnicy i Raciborza niżeli z małymi stacyjkami po swojej stronie granicy. Historia nie była łaskawa dla pięknej idei pokonania granicy (wojny światowe, czasy rządów komunistycznych) i dopiero z chwilą wejścia Polski i Czech do Unii Europejskiej pomysł dawnych budowniczych odrodził się. Dziś patrząc na zjednoczoną Europę należy powiedzieć, że mimo wielu problemów jakie należy pokonać projekt nigdy nie był tak bliski realizacji jak jest teraz.

- Teraz temat ten odnowił Czech - Jaromir Foltyn. Kim jest ten człowiek?

- W skrócie to mieszkaniec Karniowa, miłośnik kolei zajmujący się profesjonalnym odnawianiem starego taboru kolejowego. W ubiegłym roku odnowił wagon, którym podróżował jeden z cesarzy austriackich. Jaromir posiada bardzo dużą wiedzę dotyczącą pozyskiwania środków unijnych, zna się międzynarodowym prawie kolejowym oraz szefuje organizacji turystycznych przejażdżek w stylu retro po czeskiej wąskotorówce. Głównie to za jego sprawą w 2004 roku sprowadzono z Rumunii zapomnianą lokomotywę parową, którą następnie odrestaurowano. Do dziś prowadzi ona kameralne pociągi do Osobłogi. Już kilka lat temu wymarzył sobie, by na ostatnim czynnym trakcie kolei wąskotorowej w Czechach wozić turystów zabytkowym taborem. Z biegiem lat remontował nowe wagony i odnawiał przystanki kolejowe. W tym roku pojawiła się kolejna lokomotywa parowa będąca unikatem na skalę światową. Jaromirowi marzy się, by ten parowóz w ciągu najbliższych kilku lat dojechał do Racławic (właśnie w tym celu została sprowadzony). Gdyby nie Jaromir czeska wąskotorówka byłaby dziś linią nieznaną, której pewnie groziłaby likwidacja. Ten człowiek od początku wierzył, że to co kocha zainteresuje wiele osób i nie pomylił się. Gdyby nie on nie mówilibyśmy dziś o połączeniu transgranicznym Osobłogi i Racławic.

- Czy istnieje już konkretna propozycja przebiegu tej linii?

- Dokładniej propozycji jeszcze nie ma. Będzie ona ustalona w ciągu najbliższych dni kiedy strona polska i czeska podczas spotkania w terenie wspólnie wytyczy trasę. Wstępna koncepcja zakłada dołączenie wąskotorówki do torów na linii kolejowej Głubczyce-Racławice w okolicy miejscowości Pomorzowice lub Ściborzyce Małe. Należało będzie opracować koncepcję możliwe krótką, atrakcyjną turystycznie, która ominie wiele pobliskich wzniesień. Tutaj pojawią się na pewno dwie przeszkody, które należało będzie możliwie szybko pokonać. Ministerstwo Infrastruktury musi wydać zgodę na przeprowadzenie torów przez granicę, a właściciele ziemi, przez którą przebiegną tory muszą ją odsprzedać czeskiemu stowarzyszeniu. Prawdopodobnie opracowane zostaną dwie koncepcje przebiegu linii na wypadek, gdyby któryś z właścicieli ziemi nie zgodził się na współpracę.

- Temat przedłużenia linii był ostatnio podejmowany podczas Forum Polskich Regionów Granicznych w Głuchołazach. Mówiło się tam o konieczności zaangażowania w projekt, oprócz gmin i powiatów, na których terenie przebiegać będzie linia, również samorządów sąsiednich, np. gmin Lubrza i Prudnik. Przyznam się, że tego nie rozumiem. Dlaczego Lubrza i Prudnik skoro gminy te nie będą miały bezpośrednich korzyści z powodu ewentualnego uruchomienia tej linii, tym bardziej, że mówiąc o wąskotorówce podkreśla się chęć aktywizacji, jakby przy okazji, linii w kierunku Głubczyc, czyli nie po drodze?

- Bezpośrednio projekt wąskotorowy będzie oddziaływał na te gminy, przez które przebiegnie linia czyli na gminy Głogówek i Głubczyce. Pośrednio na Prudnik, Białą i Lubrzę, ponieważ przez te okolice również przebiega zapomniana linia kolejowa łącząca Prudnik z Krapkowicami i Gogolinem (tak zwana Gogolinka). Trudno wierzyć, że na tej linii ponownie pojawią się planowe pociągi, ale i ona może stać się atrakcją turystyczną słynącą na przykład z przejażdżek drezynami. Wiadomo, że Prudnik planuje otwarcie informacji turystycznej. Można ją by zorganizować np. na dworcu kolejowym. Taką potrzebę szczególnie widać w ostatnim czasie kiedy codziennie widuję wysiadające z pociągów wycieczki i turystów szukających informacji o lokalnych zabytkach. Chodzi głównie oto, by pogranicze polsko-czeskie słynące z wielu linii kolejowych mogło wykorzystać swój historyczny potencjał w tej dziedzinie. Dodam, że jeśli gminy Prudnik, Lubrza i Biała nie zainteresują się losem Gogolinki to pewnie w niedalekim czasie linia zostanie rozebrana. Jedyny i ostatni ratunek to przejęcie tego traktu przez samorządy. Powstanie nowego, unikalnego produktu turystycznego w postaci polsko-czeskiej kolejki wąskotorowej niewątpliwie będzie oddziaływać na tereny przyległe.

- Gmina planuje uruchomienie punktu informacji w muzeum, w centrum miasta, ale rzeczywiście na prudnickim dworcu przydałaby się przynajmniej solidna tablica informacyjna, tak by turysta wysiadający z pociągu nie czuł się zagubiony. Kierunkowskaz PTTK to nie wszystko. Niestety w odróżnieniu od Racławic i projektu polsko-czeskiej wąskotorówki wykorzystaniem turystycznym Gogolinki chyba nikt się nie interesuje. Poza zawodami drezyn w Białej nic tam się nie dzieje, są tylko kradzieże szyn i rozbieranie budynków kolejowych. Nawet powiatowy Prudnik zbywa milczeniem ten problem. Czy mam rację?

- To, gdzie ostatecznie gmina wybierze miejsce dla punktu informacji zależy od niej, ale jak widać jest w czym wybierać i tutaj też jest problem. Zaletą dworca jest to, że przy nim rozpoczynają się dwa duże szlaki turystyczne w tym szlak czerwony i jest to obiekt, który bardzo łatwo znaleźć. Minusem pewnie będzie procedura przejęcia tego obiektu, która może potrwać, ale wybrane pomieszczenia można wynająć od zaraz. Nie mnie jednak decydować w tej sprawie. Co do wykorzystania potencjału Gogolinki to jestem dobrej myśli i uważam, że na to przyjdzie jeszcze czas. Właśnie na tym ma polegać oddziaływanie czeskiej wąskotorówki. Kiedy uda się już zakończyć budowę toru przez granicę będzie można myśleć o tym, by ościenne gminy uczyniły z Gogolinki podobną atrakcję wszak kolejowe połączenie Prudnika z Moszną, gdzie można wozić kuracjuszy i turystów byłoby bardzo ciekawe. Pechowo kres Gogolinki nastał w innych czasach (początek lat 90 ubiegłego wieku). Szyny zostały częściowo rozkradzione, a większość dworców nadaje się do rozbiórki. Przed gminami trudne zadanie, ponieważ jeśli one będą zainteresowane to będą musiały ratować to co inne podmioty (kolej przyp. redakcji) doprowadziły do ruiny. Bądźmy dobrej myśli, na wszystko trzeba czasu i pieniędzy, których jak wiadomo nie ma za wiele.

O tym, że samorządy są żywo zainteresowane problemem Gogolinki świadczy organizacja w Białej Euroregionalnych Mistrzostw drezynowych. Prawo zabrania kolei rozebranie torów jeśli samorządy nie wyrażą zgody i jak wiem ze strony lokalnych samorządów przyzwolenia na rozbiórkę nigdy nie będzie. Jeśli chodzi o działania zmierzające do ratowania kolei i poprawy obsługi podróżnych nasz powiat wyróżnia się na tle innych samorządów.

Tylko w ostatnich dwóch tygodniach nasi włodarze uczestniczyli w dwóch dużych spotkaniach dotyczących między innymi ratowania starych linii kolejowych, które kolej planuje rozebrać. Prezentowali wiele pomysłów na rewitalizacja obiektów zaskakując tym samym kolejarzy. Rzadko się zdarza by miłośnicy kolei z okolicy, ale i również na przykład Ci z Pyskowic, którzy rok temu do Racławic przyjechali parowozem tak pozytywnie mówili o samorządowcach, jak mówią o naszych. To chyba o czymś świadczy?

- Kto miałyby obsługiwać polsko-czeską linię kolei wąskotorowej?

- Zgodnie z pomysłem starosty Radosława Roszkowskiego należałoby powołać tzw. Europejskie Ugrupowanie Współpracy Terytorialnej, które skupiałoby samorządy terytorialne z obu stron granicy a także np. Euroregion Pradziad, Stowarzyszenie Rozwoju Dorzecza Osobłogi itp. Zajęłoby się ono budową połączenia dzięki pozyskaniu środków unijnych i później jego obsługą. Bezpośrednio linię mogłaby obsługiwać strona czeska posiadająca odpowiedni tabor kolejowy (parowozy i wagony), zezwolenia do przewozu osób oraz doświadczenie w organizacji takich przejazdów. Docelowo myślimy też nawet o rewitalizacji linii kolejowej do Głubczyc, gdzie mówi się również o organizacji przewozów w stylu retro parowozem normalnotorowym. Inna opcja to dołożenie trzeciego toru i "puszczenie" wąskotorówki również do Głubczyc.

- Czyli kolejkę obsługiwałaby przeze wszystkim strona czeska. Jakie w takim razie będzie miała korzyści strona polska?

- Trudno tu mówić o jakimś większym zarobku. Sadzę, że powołane EUWT korzystając ze środków unijnych pozwoli na powstanie linii i jej utrzymanie natomiast ziemia prudnicka i głubczycka, a szczególnie Racławice Śląskie staną się rozpoznawalnym zabytkowym węzłem kolejowym nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Będzie można w Racławicach zorganizować skansen kolejowy z czynnymi parowozami i możliwością przejazdu przez unikalne obiekty inżynierii kolejowej jak choćby wielki most nad rzeką Osobłogą. Mówi się nawet o tym, by w starej pokaźnej racławickiej lokomotywowni zorganizować warsztat montowania drezyn gdzie szkoliłoby się młodzież. Na dworcu prócz muzeum może powstać centrum współpracy polsko-czeskiej z salą konferencyjną. Bardzo ważne jest to, że linia kolejowa z Racławic do Głubczyc, po której przejadą pociągi wąskotorowe zostanie wyremontowana. Nie sposób wymienić wszystkich zalet tego projektu.

- Jak w skrócie wyglądają poszczególne etapy realizacji projektu

- Po dokładnym wytyczeniu przebiegu trasy należało będzie rozważyć możliwość powołania Europejskiego Ugrupowania Współpracy Transgranicznej skupiającego samorządy po polskiej i czeskiej stronie. Ugrupowanie to miałoby wystarczający potencjał by podjąć się trudów budowy i realizacji tego ponadregionalnego zadania. Linia kolejowa Racławice-Głubczyce musiałaby zostać przejęta przez polskie samorządy, które następnie mogą ją przekazać we władanie nowoutworzonemu ugrupowaniu. Po opracowaniu dokładnego projektu budowy, uzyskaniu zgody na przekroczenie granicy, zdobyciu środków finansowych i wykupie niewielkiego pasma ziemi może rozpocząć się finalna realizacja projektu (budowa torów, remont istniejącego torowiska). Mimo, że ogólnie jest to proces długotrwały jako ciekawostkę warto dodać, że czeskie stowarzyszenie już jest w posiadaniu podkładów kolejowych, które mogłyby zostać użyte do budowy nowego toru. W 2010 roku kolejka wąskotorowa po stronie czeskiej przejdzie już na własność samorządu i zostanie oddana w zarządzanie stowarzyszeniu realizującemu tam przejazdy retro.

- Jak procentowo określiłby Pan szanse realizacji tej inicjatywy?

- Procentowe szanse powodzenia inicjatywy określam na 100%. To zbyt piękna, unikalna i potrzebna inicjatywa, by zaprzepaścić szansę jaka rysuje się przed naszym pokoleniem. Oczywiście taki projekt wymaga ogromnego zaangażowania samorządów i pokonania niemałych przeszkód, a i będzie realizowany przez kilka lat. Jednak patrząc na zapał czeskiej strony i zaangażowanie społeczników ze Stowarzyszenia Rozwoju Dorzecza Osobłogi na czelne z prezesem Józefem Skibą, a zarazem wicestarostą prudnickim - nie mogę powiedzieć inaczej. Na przeszkodzie mogą stanąć tylko ludzie i nikt więcej.

- Dziękuję za rozmowę.

- Również dziękuję i dodam, że w ubiegłym roku mało kto wierzył w to, że Stowarzyszeniu Rozwoju Dorzecza Osobłogi wraz z mieszkańcami Racławic, Głubczyc i Białej uda się zorganizować piknik kolejarski na zdewastowanej stacji z zapomnianą linię kolejową i czynnym parowozem. Dzięki temu na ambitny projekt kolejki transgranicznej patrzy się dziś nie jako fantastyczną wizję miłośników kolei, ale realizację naturalnego połączenia infrastrukturalnego między Czechami, a Polską i szansę na rozsławienie ziemi prudnickiej jako historycznego skansenu kolejowego na całą Europę. Po prostu nie możemy zmarnować tej szansy jaką dały nam poprzednie pokolenia budując tak piękne i unikalne linie kolejowe.

Autor: Stanisław Stadnicki.
Publikacja tekstu: Środa, 16 września 2009r. godz.: 15:50. Nr wydania: 101/2009

Dziękujemy za lekturę tego tekstu. Możesz teraz wrócić do wyboru aktualności.

Polecamy teksty na podobny temat

Następne teksty:

Poprzednie teksty:

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie © Stanisław Stadnicki 2005-2024
Powielanie, kopiowanie i rozpowszechnianie treści serwisu KolejPodsudecka.pl jest zabronione.
Serwis KolejPodsudecka.pl jest internetowym dziennikiem wpisanym do rejestru Dzienników i Czasopism

  • WebInspiracje
  • Stanisław Stadnicki